Wysłany: Sob Lut 12, 2011 6:56 pm (Anty)reforma emerytalna
Ciekaw jestem jakie nastroje budzi wśród Sztabovviczów szykująca się "amputacja" OFE. Zważywszy na zalew bzdur płynący na ten temat z mediów wszelkiego rodzaju, myślę, że może uda nam się przeprowadzić nieco konstruktywniejszą dyskusję. Ogólnie pytanie otwierające jest klasyczne - czy pomysł rządu jest dobry?
A czy dobrym pomysłem jest odcięcie zdrowej kończyny tylko dlatego, aby się ona nie zaraziła żadną chorobą od przylegającej do niej innej kończyny?
Pytanie zasadnicze brzmi - a czy to aby naprawdę "inna" kończyna?
Ajmdemen napisał/a:
Ogólnie pytanie otwierające jest klasyczne - czy pomysł rządu jest dobry?
Pomysł rządu bez wątpienia jest "prowizorką", bez jakiejś szerszej perspektywy (co by tam Boni nie mówił o odsetkach etc.), co jednak nie znaczy, że automatycznie musi go to czynić złym. Tak naprawdę jest to powrót do klasycznego konceptu emerytur - czyli założenia, iż emerytura nie jest wynikiem wcześniejszych zabiegów jednostki, lecz wynikiem aktualnej zrzutki społeczeństwa. Oczywiście w pewnym stopniu mnie to martwi, gdyż w przypadku mego wieku emerytalnego (choć przy trybie życia wątpię, bym go dożył) obawiam się solidnej zapaści demograficznej, a w konsekwencji naprawdę głodowych racji.
Z drugiej jednak strony - sytuacja, gdy gros środków finansowych społeczeństwa jest zgromadzonych w rękach osób starszych nie jest zdrowa ani dla gospodarki, ani dla demokracji.
No i wracając do ministra Boniego - jeśli faktycznie teraz popadniemy w zbyt duże zadłużenie, to przyszła deprecjacja pieniądza towarzysząca wynikłemu z tego powodu kryzysowi i tak "zje" środki zgromadzone w OFE. Kto wie, może w tym szaleństwie jest metoda?
Ja na obecne moje składki emerytalne patrzę jak na pieniądze z mego egoistycznego punktu "stracone", tak samo jak na jałmużnę czy darowizny na cele charytatywne. Niestety, ale na starość trzeba zapracować i odłożyć samemu. A emerytury od państwa zapewne będą służyć temu, co pierwotnie, za Bismarcka - wspomożeniu tych naprawdę najbardziej potrzebujących.
Z drugiej jednak strony - sytuacja, gdy gros środków finansowych społeczeństwa jest zgromadzonych w rękach osób starszych nie jest zdrowa ani dla gospodarki, ani dla demokracji.
Akurat dotychczasowy (nowy a już stary ) system emerytalny zachowywał zasadę, by udział emerytur w PKB się nie zwiększał wraz z upływem czasu. Czyli to raczej przy tamtym systemie można by spodziewać się "głodowych racji" w kontekście zmian demograficznych. Jego dodatkową zaletą była motywacyjna funkcja uzależnienia przyszłych emerytur od wysokości składek. Natomiast antyreforma akurat pozwoli zyskać trochę u emerytów przez doraźne podniesienie ich dochodów. Typowy przykład "demokratyczno-kadencyjnego" myślenia, bo odłożone koszty są ignorowane.
Klemens napisał/a:
No i wracając do ministra Boniego - jeśli faktycznie teraz popadniemy w zbyt duże zadłużenie, to przyszła deprecjacja pieniądza towarzysząca wynikłemu z tego powodu kryzysowi i tak "zje" środki zgromadzone w OFE. Kto wie, może w tym szaleństwie jest metoda?
Semantyka, między "popadnięciem" w zadłużenie a "ujawnieniem" go jest spora różnica. I o ile być może można postulować na tyle wysoką ignorancję nabywców obligacji, że patrzą tylko na publikowane cyferki (imho wysoce wątpliwe) i ujawnianie długu prowadziłoby do wzrostu kosztów jego obsługi, to sytuacja gdy ukryty dług gospodarku ma stanowić 900% ujawnionego też z pewnością zdrowa nie jest.
Klemens napisał/a:
Ja na obecne moje składki emerytalne patrzę jak na pieniądze z mego egoistycznego punktu "stracone", tak samo jak na jałmużnę czy darowizny na cele charytatywne. Niestety, ale na starość trzeba zapracować i odłożyć samemu. A emerytury od państwa zapewne będą służyć temu, co pierwotnie, za Bismarcka - wspomożeniu tych naprawdę najbardziej potrzebujących.
To może w tej sytuacji lepiej zerwać z fikcją i zlikwidować cały system. Kto sobie nie odłożył sam na starość niech szuka pomocy u opieki społecznej, która będzie przez to potrzebowała dodatkowych funduszy, więc i podatki wzrosną. Wyjdzie mniej więcej na to samo, a trochę mniej biurokracji.
Akurat dotychczasowy (nowy a już stary ) system emerytalny zachowywał zasadę, by udział emerytur w PKB się nie zwiększał wraz z upływem czasu.
Jako prawnik od razu dostrzegam, iż "nie zwiększał" bynajmniej nie wyklucza "zmniejszał"
Ajmdemen napisał/a:
Jego dodatkową zaletą była motywacyjna funkcja uzależnienia przyszłych emerytur od wysokości składek. Natomiast antyreforma akurat pozwoli zyskać trochę u emerytów przez doraźne podniesienie ich dochodów. Typowy przykład "demokratyczno-kadencyjnego" myślenia, bo odłożone koszty są ignorowane.
W pełni się zgadzam.
Ajmdemen napisał/a:
To może w tej sytuacji lepiej zerwać z fikcją i zlikwidować cały system. Kto sobie nie odłożył sam na starość niech szuka pomocy u opieki społecznej, która będzie przez to potrzebowała dodatkowych funduszy, więc i podatki wzrosną.
Ale przecież właśnie emerytury są przejawem pomocy społecznej! No chyba że pod tym ostatnim pojęciem masz na myśli filantropię, ale tu historia właśnie nas uczy, iż to nie wystarczy, jeśli nie chcemy, by ludzie umierali na ulicach z głodu.
Jako prawnik od razu dostrzegam, iż "nie zwiększał" bynajmniej nie wyklucza "zmniejszał"
To raczej nie grozi(łoby)
Klemens napisał/a:
Ale przecież właśnie emerytury są przejawem pomocy społecznej!
W najogólniejszym sensie - tak. Ale np. jeżeli działają w ramach systemu motywacyjnego (zależność emerytur od składek), to już można argumentować inaczej, Wszystko zależy z jakiego punktu widzenia na to spojrzeć w sumie.
Ja natomiast miałem tylko na myśli formalność polegającą na likwidacji ZUS-u i poszerzeniu nie tyle kompetencji, co zakresu działań i funduszy "innych" (skoro za takowy uznajemy ZUS) podmiotów opieki społecznej. Po co ściągać tzw. składki emerytalne i wypłacać emerytury bogatym? Na pewno nie jest to potrzebne działanie w ramach celów opieki społecznej i "nie umierania ludzi z głodu". Jeśli do tego się ograniczamy, to wystarczą świadczenia dla biednych i wyższe podatki (a nie żadne tam "składki") na ich sfinansowanie.
Klemens napisał/a:
No chyba że pod tym ostatnim pojęciem masz na myśli filantropię, ale tu historia właśnie nas uczy, iż to nie wystarczy, jeśli nie chcemy, by ludzie umierali na ulicach z głodu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum