Moim zdaniem Chiny nie mają z USA żadnych szans, chyba że zastosowałyby taktykę partyzancką.
Ale teraz jedynym prawdopodobnym konfliktem chińsko-amerykańskim, jaki może mieć miejsce, jest konflikt o Tajwan. Mianowicie Chiny, jak wiadomo, chcą zająć Tajwan, i wydały niedawno ustawę niewykluczającą użycia siły w sprawie Tajwanu. USA natomiast, uważające się za światowego policjanta, przyjdą Tajwanowi z pomocą. W takim wypadku Chiny - jako agresor - nie mogłyby zastosować taktyki partyzanckiej. Aby zająć Tajwan, musiałyby wysłać regularną armię. A przy takim sposobie prowadzenia wojny nie miałyby szans ze Stanami Zjednoczonymi.
Chcąc zająć Tajwan, Chiny musiałyby uzyskać przewagę w powietrzu i na wodzie. To by im się nie udało, ponieważ:
1) Chińskie siły powietrzne ustępują USAF. Samoloty chińskich sił powietrznych są wszystkie niskiej jakości - większość jest rosyjskiej produkcji, a reszta to samoloty produkowane na rosyjskiej licencji i z udziałem Rosjan. Po tygodniu wojny wszystkie chińskie samoloty byłyby już zestrzelone.
2) Chińska marynarka ustępuje US Navy pod względem liczby okrętów. Nie wiem jak jest z jakością chińskich okrętów.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 18 Mar 2005 Posty: 1166 Skąd: Rzeszów
Wysłany: Nie Cze 12, 2005 5:27 pm
Myślę, że wynik jest bezdyskusyjny. Zabicie, lub obezwłasnowolnienie ponad miliarda ludzi nie jest problemem; ten wyrasta dopiero po wszystkim - jaki? to zależy od Cassus Belli.
Jeżeli celem USA byłoby podbicie Chin, to nie mają większych szans (byłoby coś, jak w Iraku) jeżeli natomiast celem byłoby obalenie rządu, to scenariusz podobny jak do irackiego, a od poprzedniego wariantu różniący się długością trwania i intensywnością działań partyzanckich.
Trzeba się zastanowić o co chodziło by w tej wojnie. Jeśli np. konflikt poza granicami obu państw, powiedzmy że w Korei, to wygaliby Amerykanie, ze względu na technologiczną przewagę swojego sprzętu (no, chyba że Chiny maja jakąś Wunderwaffe...). Natomiast inwazja na Chiny w wykonaniu Amerykanów nie powiodła by się ze względu na liczbe ludzi w Chinach, odległości logistyczne, mała liczba baz, etc etc.
Wariant I:
USA atakują Chiny bezpośrednio, czyli wkraczają na ich terytorium atakując ChRL rakietami balistycznymi, piechotą (desant od strony lądu, np. Afganistan), Marines na Morzu Żółtym, Południowochińskim i Wschodniochińskim. Chińczycy używają wszelkich środków, by odeprzeć ataki, lech w końcu postanawiają zaatakować USA na ich terytorium, by odwrócić front.
a) W grę wejdą bomby jądrowe, nastąpi światowy kataklizm, państwa satelickie przyłączą sie do ataków, wybucha III Światowa, losów wojny nie sposób przewidzieć.
b) Jeżeli nie bedzie ataku bronią jądrową, do wojny z pewnością przyłączy się Rosja. Nie wiadomo tylko, po której stronie. Racjonalnie patrząc, powinna byc przeciwko USA, ale ostatnie lata dla dyplomacji Rosja-ChRL nie były dobre. Stawiam na rozwiązanie, że Putin zaatakowałby Chiny od północy i zajął większość terenów, o wiele więcej niż USA, które skupione byłyby na wschodniej części Chin. Chiny uruchamiają swe sojusze, Pakistan atakuje Indie, Izrael i państwa sąsiednie mogą juz bez ogródek toczyć walną bitwę, nawet z uzyciem broni jądrowych (są do tego zdolni). Chony upadają, USA bierze się za sojuszników Chin, kiedy Rosja zmienia front i zajmuje resztę terytorium Chin. Powoduje to międzynarodowy szok i konflikt pomiedzy Rosją, a Stanami Zjednoczonymi. W międzyczasie Japonia ubiega się o Koreę. robi się jeszcze goręcej na Dalekim Wschodzie. Scenariuch zmierza do rozwiązania pktu a), czyli wybuch III WŚ. prawdopodobnie wygra USA, lecz wszystko zależy od decyzji Europy.
Wariant II:
Chiny atakują USA. Nie sa jednak tak nastawieni jak Japończycy w 41' i zamiast baz na Pacyfiku, atakują Kalifornie, Florydę i Waszyngton. USA ma kłopoty z zorganizowaniem obrony i kontrataku jednocześnie.
a) Jeżeli w pierwszych atakach Chiny uzyją pocisków o głowicach jądrowych, wybuchnia wojna atomowa, nastapi chaos na świecie, nie będzie zwycieżcy.
b) NATO opowiada się za swym członkiem, kraje członkowskie, prócz Francji (porachunki za czasów d Gaulle'a) interweniują w konflikt USA-Chiny. Chiny prowadzą inwazję na O.Spokojnym. USA bronią baz morskich. Chiny zalewają desantem Zachodnie Wybrzeże. USA nigdy nie była postawiona walczyć z najeźdźcą... zawsze to Stany Zjednoczone grały na wyjeździe, by do domu wrócić na barbecue, a teraz wojna toczy się w ich domu. Oczywiście za sprawą wojsk sprzymierzonych Chny w końcu zostaną odparte, no chyba że do akcji włączy się Rosja i stanie po stronie ChRL. Wtedy możliwa przegrana USA... Szczególnie, gdy USA zostaną zaatakowane z trzeciej strony, przez Meksyk.
Jednak w gruncie rzeczy najprawdopodobniej w konflikcie Chiny-USA wygrałyby Stany Zjednoczone. Niestety, nikt nie zna do końca potencjału Chin, więc ciężko orzec, jakimi stratami byłoby okupione to zwycięstwo...
Chciałbym zauważyć, że St.Zjedn. już miały z Chinami "na pieńku".
Mam na myśli powstanie I - ho - tuan zwane też powstaniem Bokserów (1899 - 1901).
Do poskromienia Chińczyków wystarczyło wtedy 66 tys. ludzi (Amerykanie zaangażowali wówczas 5600 żołnierzy) z 11 krajów: Francji, Japonii, Niemiec, Rosji, Wlk.Bryt., Austro-Węgier, Włoch, Belgii, Holandii, Hiszpanii i USA.
Pouczające są też dzieje wojny opiumowej (1839-42), zwłaszcza jej przyczyna......hm...i skutki (chociażby ten Hongkong dla Anglii)...
Pomyśleć: co byśmy dziś rzekli na to, gdyby Kolumbia napadła na USA, bo Amerykanie nie chcą importować jej koki
Heh, te meandry naszej europejskiej (no i amerykańskiej) "moralności"...
Ja twierdze ze dzis wygraly by stany ale co by bylo za 15 lat tgo juz bym nie wyrokowal pozaty wszystko zalezy kto by sie wmieszal i jaki by byl charakter tej wojny a co do
raynale napisał/a:
Chciałbym zauważyć, że St.Zjedn. już miały z Chinami "na pieńku".
Mam na myśli powstanie I - ho - tuan zwane też powstaniem Bokserów (1899 - 1901).
Do poskromienia Chińczyków wystarczyło wtedy 66 tys. ludzi (Amerykanie zaangażowali wówczas 5600 żołnierzy) z 11 krajów: Francji, Japonii, Niemiec, Rosji, Wlk.Bryt., Austro-Węgier, Włoch, Belgii, Holandii, Hiszpanii i USA.
Pouczające są też dzieje wojny opiumowej (1839-42), zwłaszcza jej przyczyna......hm...i skutki (chociażby ten Hongkong dla Anglii)...
to tych konfliktow raczej nie mozna porownywac bo to tak jak by twierdzic ze skoro ktos wygral kiedys jakas wojne to na pewno wygra druga z tym samym przeciwnikiem. Wiem ze nie o to ci raczej chodzilo ale tak to troche brzmi.
Kiedyś wymyśliłem jak można by "wykończyć" USA ekonomicznie. Trzeba zeby Chiny wypowiedziały stanom wojnę i potem wszyscsy chińczycy jadą do stanów a tam poddają się jako jeńcy wojenni pozostają na wyżywieniu zwyciescy jestem ciekaw jak stany poradzą sobie z wyżywieniem 500 milionowej armi jeńców;-)
Pomógł: 3 razy Dołączył: 18 Mar 2005 Posty: 1166 Skąd: Rzeszów
Wysłany: Czw Gru 29, 2005 1:13 pm
leiff napisał/a:
jestem ciekaw jak stany poradzą sobie z wyżywieniem 500 milionowej armi jeńców
Pewnie by coś wymyślili. Pomysłowość jankesów nie zna granic. Obeszliby jakoś Konwencję Genewską i inne akty międzynarodowe. Możliwe że zamknęliby te pół miliarda ludzi na terenie jakiegoś rezerwatu i powiedzieli "radźcie sobie". Nie wiem czy cos takiego by przeszło, ale jest to pewne wyjście - niech sami pracują na siebie.
Najlepszym wyjściem byłoby wypowiedzenie wojny totalnej na oceanie i zatapianie każdej jednostki pływającej zbliżającej się do zachodniego wybrzeża. Wtedy ani jeden jeniec nie stanąłby w USA.
Myślę, że USA wygrałyby taką wojnę, ale na początku ponosiłyby porażkę za porażką. Przecież to dzisiejsze US Army to kupa <sam-wiesz-czego> w złotym nocniku. Musieliby się nauczyć wojny tak jak zrobili to przed niespełna stu laty gdy przystępowały do IWŚ.
Przewagą ChRL są zasoby ludzkie, a USA - położenie i uzbrojenie. Do USA można dotrzeć z dwóch stron - desantem lub z Meksyku. Natomast droga do ChRL prowadzi przez Rosję, Indie, Afganistan i krótki desant z Japonii lub Australii.
Byłaby to długa i wyczerpująca wojna mogąca przekształcić się w IIIWŚ czego sobie i Wam z całego serca NIE życzę, amen.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 05 Lip 2004 Posty: 321 Skąd: z gór....
Wysłany: Czw Gru 29, 2005 1:56 pm
Wiemy jakie uzbrojenie posiada USA, nie wiemy co mają Chińczycy.
Więc jest 1 do 0 dla Chińczyków.
A nie sądzę, żeby mieli pałki i kamienie.
Ale pytanie po co Chiny miały by wypowiadać wojnę USA?
One teraz nie zdobywają świata bronią tylko gospodarczo.
Już teraz gdyby CHRL uruchomiło i puściło na rynek swoje rezerwy dewizoe (prawie 700 mld dolarów) najprawdopodobniej kurs dolara spadłby tak, że znów w USA byłby Wielki Kryzys.
CHińczycy wykupują wszystkie firmy.... mają już IBM, chcieli wykupić UNOCAL, chyba wykupili już Rovera (ostatnio jak się tym interesowałem to dwie chińskie firmy się o niego licytowały).
Chińczycy mają teraz hasło: Zhou Chu Qu
A co do wojska.
W sierpniu były prowadzone pierwsze współne manewry wojsk CHRLu i Rosji.
I nieźle im nawet szło....
Co do tej gospodarki to prawda podobno ostatnio znaczy z rok temu ich minister gospodarki robil turne po ameryce poludniowej bo po afryce i azji juz dawno zrobili. I podpisuja kontrakty na skup niemal kazdego surowca ktory sie wydobywa czy w inny sposob pozyskuje. Wystarczy spojzec jakie ilosci kupuja samolotow ( chodzi mi o paszrzerskie, apropos jak kuzaj probowal zabukowac bilet to na biznes klase dostal wlistopadzie dopiero na marzec i to z dwoma przesiadkami), ale ten IBM chyba tylko przeniosl produkcje a nie zostal wykupiony, z tym ze nie bede sie klocil bo nie pamietam.
Zapominacie o jednym, ale za to niezwykle istotnym aspekcie sprawy, o ODLEGŁOŚCI. I wynik wojny (przy założeniu że nie byłaby to wojna nuklearna, bo nikomu się ona nie opłaca) zależałby od tego gdzie by się ta wojan toczyła. Ponieważ armia chińska, pomimo że technicznie jest dużo gorsza od armi USA, jest jednak bardzo liczna. Z tego powodu konflikt na terytorium Chin lub blisko niego (np. Tajwan) najprawdopodobniej wygrałyby Chiny, ponieważ dla USA ogromnym problemem logistycznym byłoby już dostarczenie odpowiedniej ilości wojska. A potem, wymagające niemniejszych nakładów sił i środków, zabezpieczenie logistyczne działań - zaopatrzenie, uzupełnienia. Chiny na pewno nie patrzyłyby bezczynnie i taki transport morski (podstawowy z racji Pacyfiku), oprócz tego że długi, to jeszcze wiązałby się ze stratami. Natomiast przy konflikacg oddalonych od terytorium chińskiego wygrałoby prawdopodobnie USA dzięki przewadze technologocznej.
Trzeba też jeszcze wziąć pod uwagę dwie rzeczy - postawę Rosji i postawę społeczeństaw USA. Rosja jest wielką niewiadomą i rekacja tego państwa, bądź jej brak, zależałby w dużej mierze od aktualnych interesów Rosji. Być może chciałby dużo na takiej wojnie zyskać, ale może wolałaby zachowac status quo. Tak samo nie można być pewnym rekacji społeczeństwa USA, co dobitnie pokazują przykłady Wietnamu i Iraku. Dużo zależałoby od oficjalnych i faktycznych powodów wojny oraz jej przebiegu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum